Pierwsze chwile w
stolicy to uderzający hałas. Wszyscy trąbią na siebie, czy jest taka potrzeba,
czy nie. My udajemy się w dzielnicę Thamel. Mówiąc krótko jest to skupisko
hosteli i sklepików- mega turystyczna enklawa. Nie mielismy świadomości, że w
Kathmandu istnieje taki problem z
elektrycznością. Prąd pojawia się codziennie w innych godzinach i jest przez
ok. 4-5 godz w dzień, a potem zjawia się
w nocy przez podobny czas.
W Kathmandu spędzamy
sylwestra. Myśleliśmy, że będzie jakaś wspólna zabawa na ulicy, jednak oprócz
kilku grajków ulicznych nic się nie działo. W ostateczności idziemy do klubu i
przy kawałkach nepalskiej muzyki, grającej na żywo dobrze się bawimy i witamy
Nowy Roczek ( nie mamy zdjęć, powód podany na końcu posta).
A potem kolejne
dni w Kathmandu i lista spraw do załatwienia: wymienienie części rowerowych,
wizyty w ambasadzie indyjskiej i przygotowania się do trekingu.
Postanowiliśmy,
że naszym celem będzie Annapurna Base Camp (ABC). Nie mieliśmy odpowiedniego
sprzętu, a wiec czas było iść na zakupy i pożyczki.
Kilka
praktycznych informacji przez trekingiem:
Travel Agency- w Kathmandu ma się wrażenie, że każdy
jest przewodnikiem. Jeden z pracowników hotelu, bardzo nas namawiał a więc
odwiedziliśmy jedną. Zaproponowano nam zorganizowanie trekkingu ABC lub Langtang
za 270Euro od osoby. W cenie: przewodnik
(15 Euro za dzień), posiłek dwa razy dziennie, dojazd, noclegi, załatwienie
potrzebnych formalności (TIMS, permit) a na końcu jeszcze dodatkowo napiwek dla
przewodnika, wg uznania, ale min.
50 Euro.
Oczywiście wysłuchaliśmy wszystkiego dokładnie i na trekking udaliśmy się
samotnie. Potwierdzając opinie wielu,
trasa jest ewidenta. Jednak z pewnością nie ma co bagatelizować gór, my
mieliśmy dobre warunki atmosferyczne. Naszym zdaniem przewodnik na tym odcinku
mógłby być pomocny m.in przy opowieściach o florze, faunie, kulturze, religii.
TIMS
(Trekker’s Information Management System)- niezbędna karta do trekingu, załatwiamy ją w
instytucji Nepal Board Tourism w Kathmandu. Zielony TIMS w przypadku trekingów
indywidualnych kosztuje 2000 Rupi, potrzeben są dwie fotografie. Karte
otrzymujemy od razu.
Permit – konieczny do trekkingu ABC. Mieliśmy
informację, że możemy go wykupić w Birenthanti przy wejściu do parku. Info
prawdziwe jednak cena jest dwukrotnie wyższa. Wracamy zatem do Pokhary z
Nayapul i dostajemy go za 2000 Rupi również w Nepal Board Tourism. Potrzebne są
również dwie fotografie.
Wypożyczenie
sprzętu:
Plecak jest stosunkowo prosto wypożyczyć, jednak
trzeba zwracać na jakość i cene. My możemy polecić Nepal Trekkers
Equipment Service, Jyatha- Thamel. Tel. +977-1-4811141. Dobre plecaki wypożyczyliśmy za 50 Rupi/dzień
(pojemność 50 l) i 65 Rupi/ dzień (pojemność powyżej 50 l)
Buty – tutaj sprawa nie jest prosta. Wszyscy
mówią, że buty są tanie i nie opłaca się ich wypożyczyć (pewnie chodzi też o
jakość...)Ostatecznie udało się znaleźć dwa miejsca, w których były rozmiary jednak tylko dwie pary bucików. Oto
jeden z adresów Mount Makalu Trading Concern,
Jjatha- Thamel, tel. 9841357354. Cena 50 i 65 Rupi za dzień. Z butów
również byliśmy zadowoleniJ
Kijki:obeszliśmy praktycznie cały Thamel i znaleźliśmy
tylko jedno miejsce, które z pewnością polecamy. Jest to pewnie jeden z nielicznych
secend handów. Prowadzi, go sympatyczny starszy pan, który pracuje w sierocińcu
i w swojej norce ma naprawdę przeróżne skarbyJ Wypożyczenie 2 kijków, 10 Rupi za dzień.
Yajna Bahadur Thapa, tel. 9841135817, Jyatha- Thamel.
Przykładowe ceny:
Śpiwór – oczywiście North Face gdyż w
Nepalu, tylko dobre marki:) 100% puchu, komfort -10 C, cena 4700 Rupi
Zimowe rękawiczki- firma jak wyżejJ, 370 Rupi
Skarpety – 150 rupi
Butla gazowa mała- od 250-500 Rupi. Na
Thamelu cena jest naprawdę bardzo relatywna.
Kijki- najtańsze znaleźliśmy za 500 Rupi
od pary.
A potem lokalny autobus z Kathmandu do
Pokary (390 Rupi) i dalej Pokhara- Nayapul (100 Rupi) i jestesmy u podnuża Himalajów.
Poczatkowo jazda lokalnym autobusem to adrenalina- głośna muzyka, kierowca,
który kpi sobie z jakichkolwiek zasad ruchu drogowego np.ścinanie zakrętów, wyprzedzanie
bez widoczności. Serce wali, ręce zaciśnięte na szczęście pan biletowy stoi
przy otwartych drzwiach jadącego autobus i przy wyprzedzaniu pięknie
podgwizduje. Może był czarodziejem, zaklinaczem...Trzeba było wygonić z głowy
myśli, że może nam się coś stać, a widok po drodze rozwalonych autobusów
wyrzucić z pamięci. Po jakimś czasie głowa i ciało znowu przystosowują się do
rzeczywistości.
A potem już tylko trekking.
Trasa naszego trekkingu. |
Budujemy nowy most. Bardzo ciezka praca ludzi gor... |
Rybi ogon. |
Annapurna 1 |
Dotarlismy w koncu do ABC:) |
A potem lezakowanie w goracych zrodlach w Jinu |
Po drodze śpimy w lodgach. Ceny noclegu w
zależności od miejsca. Na nizinach – Nayapu płaciliśmy 100 Rupi za pokój a
później im wyżej w granicach 100/150 Rupi od osoby. Ceny wyżywienia też
oczywiście rosną z wysokością: ryż z warzywami- 100-400, chleb kukurydziany z
miodem 80-200, kubek wrzątku 30-60 Rupi.
Zgaduj- zgadula: W których miejscach na naszej trasie znajdują się
kontrolerzy permitów?
Rebus w j. niemieckim:) |
Rebus w j.angielskim |
Wracamy do Kathmandu, a tam czeka nas nie
miła niespodzianka. Nasze rowery i bagaże zostawiliśmy w hotelu (zapewniano nas
o bezpieczeństwie). Widzimy, że sakwy były otwierane i po chwili orientujemy
się, że nie mamy torby z laptopem. W środku były ładowarki, laptop i kopie
zdjęć. Rozmowa z właścicielem hotelu i następnego ranka okazuje się, że syn
jednego pracownika zwinał nas sprzęt i sprzedał go turyście z Bandgladeszu,
który opuścił już hotel. Nie chodzi o rzeczy, w głowie mamy tysiące zdjęć.
Zdenerwowanie przeplata się z bezsilnością, ale działamy. Mamy jakiś adres (nie
mamy pewności czy jest prawdziwy) telefon w którym ponoć własciciel hotelu
słyszy od „przyjaciela” z Bangladeszu, że nie ma żadnych dowodów, że on ma
laptop a potem juz nie odbieranie tel. My namierzamy go na faceebook i
wysyłamy ”grzecznego maila, że chodzi o
zdjęcia”, ale do tej pory nie mamy odpowiedzi.
Sprawdzamy nawet ile kosztuje bilet do
Bangladeszu, ale cena za wysoka a szanse małe...Potem kolejne rozmowy z
właścicielem i pracownikiem hotelu Proszą by nie dzwonić na policję. Proponują
nam nowy laptop jednak bez dysku SATA, a
do tego mmay świadomość, że prawie wszystko jest tutaj podrabiane- nie zgadzamy
się na to. Dostajemy częściową rekompensatę finansową, ale jesteśmy już
zmęczone.
Prawie pół roku podróży za nami, nie mamy
zdjęć i filmów. Można sobie pluć w brodę, że zabrakło większej ostrożności z
naszej stony. Pewne fakty i tak pozostają niezmienne, a pewne rzeczy jeszcze do
nas nie dochodzą. Być może w życiu najlepiej mieć jak najmniej rzeczy, być może
ciągle trzeba ćwiczyć pamięć by obrazy i spotkania zostawały w głowie.
Chcieliśmy oczywiście pokazać Wam fragment tego co zobaczyłyśmy, jednak chyba
już tak nie będzie...
Chcemy już tylko wsiąść na rower i
pojechać dalej...
Pozdrawiamy Was cieplo:) |