W Batumi zabawiliśmy dłuugo... W międzyczasie wróciliśmy do granicy tureckiej z powodów logistycznych- problemy z wypłaceniem kasy w bankomacie. Steffan planował swoją podróż po Europie, dlatego teraz jakoś będziemy musieli ogarnąć kwestie organizacyjne, ale damy radę.
|
Małe zamieszanie na granicy- celnicy nie mogli zrozumieć tak szybkiego powrotu do Gruzji. |
W Batumi znaleźliśmy świetną bezpieczną miejscówkę na plaży- pływanie i pyszna rybka tym razem zakupiona w sklepie. Miasto zrobiło na nas dobre wrażenie. Jeden wieczór spędziliśmy na bulwarze tańcząc, śpiewając i zachwycając się "tańczącymi" fontannami. Byłyśmy w szoku, jak nagle usłyszałyśmy polską piosenkę "Batumi, ech Batumi" (http://www.youtube.com/watch?v=ugvqN-_IoI0) :). Biesiadując na bulwarach rozmawialiśmy z różnymi ludźmi a Ania miała największe wzięcie u rysowników:) Zobaczyliśmy tylko nowoczesną część miasta z imponującymi budynkami, świetną ścieżką rowerową nad morzem.
|
No i jesteśmy w Gruzji... |
|
|
|
Każdy śpi jak chce:) |
|
|
|
Sałatka muszkieterska z sosem rybnym i pierwszy toast za Gruzję |
|
Radisson Hotel |
|
|
|
Karykatura bez komentarza... |
|
:) |
I już mieliśmy ruszać w góry, a tu nad ranem sztorm i straszna ulewa. Gdyby nie ostrzegawczy wrzask robotnika, " Turyści, jedzie ogromna ciężarówka z kamieniami!" to pewnie czekalibyśmy na poprawę pogody. Szybko spakowaliśmy klamoty i zupełnie przemoczeni ruszyliśmy przed siebie z zamiarem przeczekania ulewy. Niebo jednak nie wróżyło zmiany i rozwiązanie nasuwało się jedno - znaleźć jakiś suchy kąt. Pod swój dach przyjął nas bardzo miły pan, przynosząc kolosalną ilość jedzenia. Nawet dla naszych żołądków był to szok:)
|
Miejscówka marzenie. Potrzebujemy coraz więcej miejsca |
|
Chaczapuri |
|
Chinkali | | | | | | | | | | | | | | |
Na szczęście rano wyszło słoneczko i mega wypoczęci ruszyliśmy w góry. Powoli do góry zanikał asfalt, po kilku dniach laby mięśnie trzeba było rozgrzać, ale cieszyliśmy się z jazdy i z widoków. Gruzja od pierwszych km. kojarzyć nam się będzie z beztrosko spacerującymi po drodze krowami.
|
Kamienny most, jaki jest każdy widzi :) było ich wiele. |
|
|
Ukraińscy bracia rowerzyści | | |
No i cóż, jesień idzie nie ma na to rady. Obudziłyśmy się rano w pływającym namiocie (nie sprawdziliśmy należycie podłoża i woda weszła od dołu). Na szczęście mamy teraz zapas:) i jak śledzie przeczekiwaliśmy deszcz, a w międzyczasie ratowaliśmy drugi namiot i trwało to kolejną dobę. Siłą rzeczy weszliśmy w letarg senny. Wybudził nas z niego poznany dzień wcześniej Gruzin, pracujący na koparce. Po chwili popijaliśmy już czaczę w koparce, zagryzając chlebem:) Właściciel zostawił przy namiocie nam swój pojazd, tak na wszelki wypadek gdybyśmy już zupełnie zaczęli pływać. Obawialiśmy się kolejnego deszczowego dnia, ale nocne ugwieżdżone niebo dodało otuchy. Poranna kawa na stojąco w promieniach słońca była rarytasem. Suszenie rzeczy, gonienie krów które pożerały nam nasze klamoty.
|
Prawie wszystko było mokre, ale humory dopisywały. |
|
|
Duma nas rozpiera... |
|
Miałyśmy ubaw po pachy, Steffan musiał wyciągać swój ręcznik prawie z żołądka krowy:) |
Wysuszeni i szczęśliwi ruszyliśmy do przodu. A oto fragment naszego pięcia się pod górę.
|
Na trasie spotkałyśmy dwie Polki (niestety zdjęcia nie wyszły:( które podzieliły się swoimi smakołykami. Pozdrawiamy:) |
|
Droga niełatwa, ale widoki piękne. |
|
Noce coraz zimniejsze. Odkopujemy ciepłe ciuchy, ale w dzień słoneczko |
|
Towarzyszą nam dzieci i nieustanne "Hello, How are you?" |
|
Kierowcy proponowali nam podjazd, ale my woleliśmy powoli smakować przestrzeń |
|
Pierwszy śnieg nas uradował:) bo daleko... |
|
Ostatnie metry do przełęczy |
|
Przełęcz Goderdzi zdobyta. 2025 m n.p.m. |
|
|
W napięciu czekaliśmy czy będzie się z czego śmiać |
|
|
Opuszczona wioska na Przełęczy Goderdzi. Widać, że miejsce to wkrótce się zmieni, trwa budowa nowej infrastruktury zimowej |
|
Powoli mamy rozdwojenie jaźni- w nocy było już 0 St. a w ciągu dnia 30 St. |
Wieczorem nadszedł czas na specjał Steffana. Przyrządził pyszne placki z mąki wiezionej aż z Bułgarii:)
|
Naśmiewałyśmy się z kg mąki wiezionej z Bułgarii, ale placki były wyśmienite. |
Ostatni nocleg przy rzece w górach odczuliśmy wszyscy. Coraz trudniej wykulać się rano z namiotów.
|
Pastuch z mniszką:) |
P.S.1 Zgaduj - Zgadula: Podaj nazwę regionu, w jakim aktualnie jesteśmy?
P.S. 2
|
Koniki dla Totuy od cioci Niani |