czwartek, 27 grudnia 2012

Czary - mary na pustyni


Witamy w kolejnej odsłonie


Z Esfahan udaliśmy się w stronę Shiraz drogą na wschód, tak aby zwiedzić Toudeshk i Yazd. Kręciło się łatwo – droga jak stół, ciepełko i piękne słońce. Jednak przy głównej drodze krajobrazowo niewiele poruszeń, ładny fragment górski za Toudeshk. Niestety na tej trasie panuje duży ruch samochodowy. Łatwiej było znieść hałas dzięki słuchawkom na uszach z muzyką, która też dodawała skrzydeł.

Góry Mārshinān

Było już ciemno, kiedy zaczęliśmy szukać miejsca na biwak przy wiosce Kuhpāyen. Mieliśmy wjeżdżać na pustynię, gdy zatrzymał się samochód, z którego wysiadło małżeństwo, zapraszając nas do swojego domu. Mieliśmy chatę dla siebie, właściciele mieszkali w domu obok. Radość była podwójna, bo miałyśmy zaplanowane krzewienie polskiej tradycji - dzisiaj Andrzejki. Zadomowiliśmy się szybko – ciepły prysznic, przygotowanie kolacji, w międzyczasie ćwiczenia rozciągające prowadzone przez Songho i pierwsze pukanie do drzwi – odwiedziny gospodarzy. Chwila przerwy i ponowne pukanie – oto gospodarze z innymi członkami rodziny. Po chwili w pokoju zgromadziła się grupka kilkunastu osób - rodziny, przyjaciół – ciekawych przybyszy na rowerach. Zaprosiliśmy ich na kolację - na szczęście „sypnęło się” nam za dużo makaronu;) Z dodatkiem „eggplantów”- sosu pomidorowego z warzywami - jest stałym składnikiem naszego kolacyjnego menu.
Świetne humory, sesje zdjęciowe, bariera językowa pokonana. Pożegnaliśmy się z gośćmi;) i rozpoczęłyśmy przygotowania do Andrzejek. Przy dźwiękach znakomitych „Guseł” Lao Che działy się polskie czary-mary... Lanie wosku, na rozruch „Kogo pierwszego czeka zamążpójście” czyli „Który but najbliżej drzwi”, losowanie przedmiotów z przypisywaniem symboliki (tu np. dowiedzieliśmy się o zwyczaju w Korei Pd. dawania podczas wesela papieru toaletowego jako symbolu szczęścia). Zabawa była przednia i stała się też okazją do wzajemnego osobistego i kulturowego poznania.
Wioska Kuhpāyen. Kolejny raz doświadczyliśmy wielkiej gościnności Irańczyków

Afryka, owoc, niedookreślony stwór, renifer i inne tajemnicze zjawy...

Przed Toudeshk zatrzymaliśmy się, aby ustalić plan działania – jakby nie było, wioska ta była jednym z głównych celów, dla których wybraliśmy tę drogę. Już mieliśmy dzwonić do Mohammada Jalali, przewodnika rekomendowanego przez Lonely Planet, ale podjechał samochód z którego wysiadł tenże. Po usłyszeniu oferty stwierdziliśmy, że na nasze potrzeby i ograniczone możliwości czasowe wystarczy nam samodzielne zwiedzenie wioski. A.P. zaczęła negocjować cenę, ale Mohammad zaproponował nam skróconą wersję „za free”. Oprowadził nas po wiosce - dowiedzieliśmy się m.in. jak są budowane domy z mieszanki błota, piasku i roślin, a także o systemie nawadniania. Żałowaliśmy, że nie mieliśmy możliwości zobaczenia wnętrza tradycyjnego domu i zabrakło nam kontaktu z mieszkańcami. Trochę nas zrażał przesadnie „nauczycielski” sposób przekazywania wiedzy.
Pierwotnie chcieliśmy pojechać na noc na pustynię, ale ostatecznie przyjęliśmy zaproszenie Mohammada i rozbiliśmy nasz obóz na podwórku domu gospodarza (Mohammad prowadzi dla turystów „Tak-Taku Homestay”). Przy wieczornej rozmowie A.P. miała wykład o „większej otwartości” – wyglądało na to, że trudno mu było przyjąć, iż kobieta rozpoczęła negocjacje i otwarcie(!) stawiała sprawę.
Chcieliśmy zapłacić za poświęcony nam czas i udostępnione miejsce na nocleg, ale Mohammad nie chciał przyjąć pieniędzy „z sympatii dla braci rowerowej”. Zrobiło się trochę zamieszania, my lubimy jasny układ, ale upór gospodarza zwyciężył. Pożegnaliśmy się w miłej atmosferze w tolerancji dla „różnic kulturowych”.
Toudeshk. Domy z cegieł wyrabianych z mieszanki błotnej (badgirs)
Rezerwuar wodny używany do dzisiaj
Drzwi z dwiema rodzajami klamek. Lewa zapowiada przyjście mężczyzny, prawa -kobiety.

Nasza ekipa z Mohammadem i Johnem z Nowej Zelandii
Kolejny dzień jazdy przez pustynię za nami – słonko grzeje, ale wieczorem szybko się ochładza. Po drodze Songho inicjuje zbiórkę opału na ognisko i zatrzymujemy się na nocleg przy fortecy w Now gonbad, miejscu polecanym przez Mohammada. Świetna miejscówka na rozbicie namiotu. Rozmowy przy cieple ogniska trwały do późnych godzin nocnych.

Sonhgo zajął I. miejsce w zbieraniu opału 
Now gonbad. Cisza i fajny klimat

Gotowanie z naszym wyposażeniem dla piątki głodomorów to prawdziwa logistyka kuchenna

Następnym dłuższym przystankiem był Yazd - historyczne miasto Jedwabego Szlaku, przez które przejeżdżał również Marco Polo. Yazd jest również znaczącym miejscem dla wyznawców Zoroastranizmu – tutaj mieści się największa i najaktywniejsza ich grupa na terenie Iranu.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Silk Road Hotel w Starym Mieście. Hotel ma bardzo ładną tradycyjną architekturę, wiele uroczych detali tworzy wyjątkowe wnętrze. Jest również miejscem spotkań dla Irańczyków. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że to hotel nie naszą kieszeń, ale cena okazała się bardzo przyzwoita (łącznie z pysznym śniadaniem).
Wg Unesco stara część Yazd jest jednym z najstarszych miast na ziemi. Prawie wszystkie budynki są zbudowane z cegieł błotnych wysychających na słońcu. Zapuściliśmy się i my w labirynt wąskich uliczek Starego Miasta, mijając po drodze kolorowe bazary.

Na bazarze 

Yazd słynie z różnorodnych wież wietrznych, służących do  wentylacji powietrza 

Meczet Jameh
Mozaika z wnętrza Meczetu Jameh


Klimatyczny Silk Road Hotel
Trasę do Shiraz postanowiliśmy przejechać autobusem. Ciągle mieliśmy napięty czas z uwagi na kończącą się wizę i niewiadomą co do dalszego pobytu w Iranie. Zatrzymaliśmy się przed Shiraz, aby następnego dnia udać się do Persepolis. Wysiedliśmy w nocy w szczerym polu w miejscowości Marvdasht. Zimno, ciemno, zaczynamy szukać miejscówki. Podczas poszukiwań natykamy się na wyglądający na opuszczony budynek. Po chwili jednak okazuje się, że jest on domem dla starszego mężczyzny. Zgadza się, żebyśmy rozbili namioty na podwórku. Niewiele możemy sobie opowiedzieć, ale mimo to nawiązuje się serdeczny kontakt. Dziadzia Shambet jest bardzo ciepłym staruszkiem, mieszkającym samotnie w ubogiej izbie. Dzielimy się z nim jedzeniem, obdarowujemy czym możemy, a przy pożegnaniu ze łzami w oczach wskazuje na niebo, że On nas zesłał.

Dziadzia Shambet


Następnego dnia pojechaliśmy do Persepolis. W drodze mówiłyśmy do siebie, że pewnie jeszcze wrócimy do naszego dziadka
Takht-e Jamshid to ruiny jednego z miast Imperium Perskiego, splądrowanego w 330 r. p.n.e. przez armię Aleksandra Wielkiego. Imponujące bramy, kolumny, bardzo dobrze zachowane płaskorzeźby, dają wyobrażenie niegdysiejszego ogromu miasta.

W niewielkim parku z ptakami przed wejściem do ruin

Rzeźba w pałacu wybudowanym przez Xerxesa (486 – 66 p.n.e.)
„Tachara
Góry będące tłem Takht-e Jamshid



Wielka Piątka

W Persepolis spędziliśmy prawie cały dzień, więc stało się tak jak przewidywałyśmy. Z prowiantem dla dziadzia wróciliśmy do niego na noc. Z uśmiechami od ucha do ucha zapukaliśmy do Jego drzwi. Przywitaliśmy się jak starzy dobrzy znajomi i spędziliśmy razem wesoły wieczór.








Shiraz. Mausoleum Hafeza –jednego z wielkich poetów – obok Saadi- Shiraz



Trasa: Esfahan- Kuhpāyeh-Toudeshk-Nā’in-Aqdā-Ardakān-Yazd-Marvdasht (autobus) - Takht-e Jamshid (Persepolis)-Shiraz
   

4 komentarze:

  1. Z zapartym tchem obejrzeliśmy zdjęcia i pochłonęliśmy opowieści /Ja,Tata,Dancia/.
    Stwierdzamy że to co oglądacie,w ogóle te niesamowite spotkania warte są wyrzeczeń jakie ponosicie. Buziolki od Raciborzan

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sympatyczny ten Wasz Dziadzio,przypomina mojego Tatę/86-latka/.
    Szkoda że jest tak daleko od nas,byłoby Go czym częstować bo tradycyjnie jedzenia świątecznego zostało na kolejny tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie, pięknie, pięknie!!!! Każda odsłona waszej podróży to fantastyczne przeżycie! Oby Nowy Rok był dla Was równie bogaty w przyjazne spotkania i wymiany kulturowe. Tymczasem szampańskiego sylwestra !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jedna wyprawa rozwija się na całego a One znów Afrykę wywróżyły w Andrzejki.
    Oj ciągnie wilka do lasu. Musicie się skumać z Hajerem który włóczy się gdzieś po Indiach.

    OdpowiedzUsuń