Pierwszym celem w Esfahanie był posterunek policji, gdyż
chcieliśmy przedłużyć naszą wizę.
Niestety w kółko słyszeliśmy jedno, że mamy
jeszcze czas. Próbowaliśmy wyjaśnić, że podróżujemy rowerami i nasze
przemieszczanie jest zdecydowanie wolniejsze. Dodatkowo prom do Zjednoczonych
Emiratów Arabskich odpływa tylko dwa razy w tygodniu i to powoduje skrócenie
naszego pobytu, ale urzędnik był nieugięty. Wyprzedzając czasoprzestrzeń
ostatecznie przedłużenie wizy irańskiej udało nam się dostać w Shiraz – nie
było żadnych pytań i problemów.
Esfahan – miasto z długą historią, istotne już za czasów
starożytności. Mnogość parków, zamków, meczetów oraz klimatyczny bazar
sprawiły, że naprawdę nam się tam podobało. W Iranie meczety wpisane są w
codzienny krajobraz. Te miejsca żyją. Ludzie przychodzą nie tylko się pomodlić,
ale również odpocząć, porozmawiać. Często modlitwy są bardzo ekspresyjne,
żałoba po śmierci Imama Husseiniego wyrażana była zbiorowym płaczem imama i
wiernych.
|
Nieodzowne w modlitwie |
|
Proszę... a może Dziękuję Ci Boże... W meczetach można się
pomodlić, ale też uciąć sobie drzemkę (pan po prawej pięknie chrapał) | |
|
Międzynarodowe spotkanie rowerzystów (bracia Francuzi, Rob z Anglii, Songho z
Korei Południowej, Steffen z Niemiec, młody Irańczyk) przed Meczetem Imam. Od
tego momentu byliśmy jak karawana – 5-osobowy team. |
|
Meczet Sheikh Loffollah przy Placu Imama, wybudowany w latach 1602- 1619. |
|
Meczet Jameh - największy meczet w Iranie. |
|
Meczet Jameh |
Esfahański bazar w końcu spełnił nasze oczekiwania. Mnogość
tradycyjnych towarów, gama kolorów, unoszący się zapach przypraw tworzyły
urzekający klimat. Sam budynek jest bardzo ciekawy, najstarsza część liczy
ponad tysiąc lat - wewnątrz meczet z tradycyjną łaźnią i wiele kuszących
zaułków. Wokoło naczynia z parzącą się herbatą i zapraszający nas sklepikarze. Miejscowy
przewodnik zaprowadził nas również do herbaciarni Azadegan. Na sufitach, ścianach
umieszczone są fajki wodne, dzbanki, lampy, zegary. Pyszna herbatka z dodatkami
słodkich łakoci smakowała wybornie.
|
Właściciel sklepu z dywanami zaprosił nas na herbatkę. |
|
Jedno ze stoisk Wielkiego Bazaru - Bazar- e Bozorg |
|
Nam również próbowano sprzedać dywan. |
|
Hit tego roku... |
|
A wieczorem będzie bal... |
|
Niestety ta część lokalu tylko dla mężczyzn
|
|
Pachnąca piramida |
A potem zdecydowaliśmy się zobaczyć tradycyjne irańskie
widowisko, które zarekomendował nam przechodzień. Otrzymaliśmy orientacyjny
adres, godzinę i wieczorną porą udaliśmy się w tajemnicze miejsce. Zurkhaneh
(„Dom Mocy”) sytuuje się pomiędzy sportem, teatrem, a religią. W niewielkim pomieszczeniu
znajduje się arena, w której mężczyźni przy dźwiękach bębna przedstawiają różne
akrobacje, zrytualizowane „demonstracje siły”. Zostaliśmy serdecznie
przywitani, ale na koniec też stanowczo poproszono nas o pieniądze. Nie była to
niestety dobrowolna kwota, każdy musiał zapłacić 100,000 Riali. Wyszliśmy
troszkę zniesmaczeni, gdyż brakowało nam przejrzystych zasad w tej transakcji. Niemniej
widowisko było ciekawe.
|
Główny prowadzący - recytował wersety perskich poematów w rytmie uderzeń
bębna |
|
Dzielni wojownicy |
|
Ten młody człowiek był niesamowity, potrafił 5 razy
okrążyć wyznaczone koło w wirującym tańcu |
|
Ćwiczymy, tańczymy, tym razem z podpórkami |
W Esfahanie spędziliśmy też mnóstwo czasu nad zbieraniem
informacji logistycznych, co dalej robimy. Linia lotnicza FlyDubai stanowczo
odmówiła przewozu naszych rowerów, a więc musieliśmy poszukać jakiegoś innego
rozwiązania. Była nawet opcja cargo, ale ostatecznie mamy już bilety z Iranu
(Shiraz) do Kathmandu z przesiadką w Sharjach. Teoretycznie w Air Arabia nie ma
problemów z rowerami, ale o tym przekonamy się pewnie dopiero na lotnisku. Nowy
Rok, jeśli wszystko pójdzie wg planu, spędzimy w Nepalu.
W Esfahanie dołączył do nas Rob z Londynu i tak w
pięcioosobowej drużynie popedałowaliśmy
przez pustynię do Yazd, ale o tym już w następnym odcinku
|
I tak przez ponad 300 km pedałowaliśmy do Yazd, Songho- nasz fotograf. |
Ehhhh, cudownie znowu mieć wieści od Was. Rozmarzyłam się okrutnie czytając o Waszym pobycie w Iranie. Czekam na więcej z niecierpliwością. O niecierpliwości Bruna nie wspomnę, bo Twoje opisy Ala wzbudzają, jak się pewnie domyślasz, ogrom wspomnień i pragnień powrotu na irański szlak przygód. Ściskam Cię mocno, kibicując niezmiennie. (Czy przydały się słówka perskie, których uczył nas Bruno?)
OdpowiedzUsuńDrogie Skorpiony-nie dało się tam kupić latającego dywanu? Mielibyście problem transportu z głowy. I jeszcze jedno-spróbujcie Wy też przygotować jakiś występ.
OdpowiedzUsuńTaka międzynarodowa OBSADA-co to byłoby za przedstawienie! Ho,ho! Może udałoby się też deczko Riali zarobić? Pozdrawiamy-do kolejnego posta. M+F
Niesamowite miejsca i ludzie! Aż mi zapachniało przyprawami i egzotyką czytając Waszego posta. Trzymajcie się zdrowo i bezpiecznie! Przytulam-patyk, P.S. A jak w końcu "wabi się" rower Stefana, bo mnie nurtuje wciąż ta zagadka.
OdpowiedzUsuńAniu-pewnie wiecie że Hajer podróżuje teraz po Indiach. Może Go tam gdzie spotkacie.
OdpowiedzUsuńMarynia
Hej-co to się porobiło? W poście Zakochałam się..../w Armenii/ zamiast zdjęć same znaki z wykrzyknikiem. O co tu biega? proszę o wskazówki. Marynia
OdpowiedzUsuńwidziałam nie mam pojęcia co się stało... konsultowałam to, ale nic konkretnego nie ustaliłam
Usuńdorota
Alu i pozostałe Drogie Skorpiony. Bardzo Wam zazdroszczę irańskich wojaży. W mieście Yazd jest dom siły, do które wstęp jest/był wyjątkowo tani - w razie gdybyście mieli ochotę powtorzyć widowisko. Aż serce mi się rwie do tego miejsca gdy czytam Wasze opisy. Trzymajcie się dzielnie na pustyni, bawcie się doskonale i wesołych świąt! Bruno
OdpowiedzUsuńPiękne są Wasze relacje. Zachęcają do wybrania się w tamte rejony. Co z pewnością zrobię (jeszcze tylko nie wiem kiedy ;) Ściskam Was!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia- ach;) Ściskam mocno- powodzenia kobietki;)
OdpowiedzUsuńEch-Nowy Rok w Nepalu!!!;))
Pozazdrościć;)Czekam na dalsze relacje! A.M.
Witajcie kochani!,superkowe zdjęcia i opowieści,pozdrowionka od Wszystkich,buziaczki i dużo sił do dalszego pedałowania.Bogusia
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku w Katmandu! Pozdrawiamy dzielne Skorpiony!
OdpowiedzUsuńWasi znajomi spod Irańskiej Ambasady w Turcji: Basia i Arek. Kibicujemy Wam serdecznie!