piątek, 7 września 2012

Albania- informacje praktyczne

Waluta:1 euro=137 leków (ALL)

Przykładowe ceny: kawa=50 ALL, burek=30-50 ALL, piwo=100-200 ALL, frytki (bardzo duuża porcja) =150 ALL, makaron=70 ALL, 1 l benzyny=180 ALL, ryba w restauracji = 600 ALL, 1 kg owoców (brzoskwinie, nektarynki, pomidory) = 100 ALL

Wiza: nie potrzeba

Drogi: bardzo różnorodne, od dobrego asfaltu (np. od Tirany do Prrenjas) po dziury i szuter - zwłaszcza w regionach Mjede-Puke, Gjegjan. Ostatni odcinek odradzamy do jazdy nocą  - brak barierek, ogromne wyrwy w drogach oraz liczne tablice osób które zginęły. Trasa malownicza, z długimi podjazdami, krótszymi zjazdami i tak w kółko:) 



O wyrwie w drodze informują tylko kamienie
Odcinek z okolic Blinisht-Mamures przejechałyśmy autostopem, ładny fragment autostrady.
Ilość śmieci przy drogach jest zatrważająca, jak również unoszący się odór. W Albanii widać sporo pozostałości po bunkrach. W latach 60-tych E. Hodża wydał rozporządzenie, aby każda rodzina miała swój bunkier. Przykładowo na terenie Kościoła Salezjańskiego  w Tiranie znajdowało się kiedyś 60 bunkrów.


 W Albanii na drogach jest wyjątkowo głośno, kierowcy przed mijaniem informują klaksonem (czasem się przydaje). W miastach panuje duży chaos, kierowcy często wymuszają pierwszeństwo.

Ludzie: Na pierwszy rzut oka Albania to kraj mężczyzn i licznych barów, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Kiedy pytałyśmy o drogę w momencie było przy nas wielu mężczyzn, każdy musiał dodać coś od siebie. Byłyśmy swoistą sensacją, przejazd przez miejscowość to wołania i gwizdy. Być może nie mieli złych intencji, jednak szybko przejeżdżałyśmy przez wioski, starając się unikać nawet kontaktu wzrokowego. Były też miłe rozmowy pomimo bariery językowej. W Tiranie odetchnęłyśmy z ulgą, widząc "normalne" proporcje płci na ulicach.

Szlakiem burka:)

Nasz nauczyciel albańskiego. Było wiele śmiechu:)


Miejsca, które widziałyśmy i możemy polecić


Szkoder: największą atrakcją był dla nas Zamek Rozafa - duży obszar z trzema dziedzińcami, m.in. XIII-w. cerkiew św. Szczepana, loch, cysterny. Ładna panorama miasta.





Spałyśmy nad Jeziorem Szkoderskim, trudno o ładny kawałek plaży, nie zrobiło na nas większego wrażenia.



Góry Krrabit w okolicach Puke - trasa przez góry jest interesująca;) pisałyśmy o niej wcześniej


Trasa Elbasan- Qafa e Thanes - dobra nawierzchnia drogi, widokowo, klimatyczni miejscowi z osiołkami




Noclegi: nie czułyśmy tutaj swobody, dlatego wybór miejsc do rozbicia namiotu był bardziej ograniczony. O miejscu przy rzece (czystej) mogłyśmy tylko pomarzyć. Dwukrotnie spałyśmy w placówkach misyjnych (Puke, Tirana).

Kuchnia: ogromne porcje w restauracjach, dodatkiem do obiadu są również owoce. Cukiernie są bardzo popularne, desery bardzo słodkie, a kawa przepyszna. Kuchnia nam bardzo smakowała.

Luźne myśli: W Albanii byłyśmy tylko chwilę, ale poczułyśmy inny klimat. Odmienność kultur i bariera językowa stawiała nas bardziej w roli obserwatora i to "coś" co powodowało, że nie czułyśmy się tutaj swobodnie. Jednak nie wyklucza to ponownych odwiedzin, gdyż zobaczyłyśmy tylko fragment Albanii, a góry wydają się interesujące:)
W Albanii wiele osób ma broń. Przestrzelone znaki drogowe i salwa strzałów na dobranoc "umilała" nam sny. Nie miałyśmy żadnych niebezpiecznych sytuacji, a więc Rodacy przybywajcie odkrywać Albanię i myć samochody we wszechobecnych lavazhach! :)

P.S. 1. Blogger zrobił nam psotę i nie umieścił nam wczoraj posta.
P.S. 2 Patyczku, znowu odgadłaś naszą zagadkę:) Wiemy już, że chcesz zostać zgadulą roku, ale inni niech się nie poddają! Miejscowość to oczywiście Kruje.


P.S. 3. Zgaduj-Zgadula: Ile km przejechałyśmy na rowerach z Ropczyc do Qafa e Thanes (granica z Macedonią)? Liczymy na precyzyjną odp., można pomylić się o 1%.







6 komentarzy:

  1. My z Tatą stawiamy na 2 tys.km.Tak na oko,bo innej miary nie mamy.
    Dziołszki-jak Wy po powrocie przeżyjecie bez burków? A może same otworzycie piekarnię "BUREK".
    Tylko gdzie? My chcemy w R-rzu. M+F

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślimy o sieci burków w płd. Polsce:)Mamuś a Ty możesz zostać kierownikiem na okręg raciborski. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja sie pisze jako inwestor MacBurk-a :-)
    brat Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  5. 2020 km obstawiam.... Ten nauczyciel całkiem całkiem ;-) szkoda że jeden ;-)ja się chętnie dołącze do interesu MacBurk-a - mogę być degustatorem ;-)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  6. No Dziewczyny, tempo macie niezłe... ale mój typ do granicy z Macedonią to 1950km, a propos burka to byłabym stałym klientem, uwielbiam ciasto a la francuskie, mniam mniam - patyk

    OdpowiedzUsuń