|
Być może za mało miejsca na blogu poświęciłyśmy naszym rowerom i się zbuntowały. Przedłużenie naszych nóg - Duszek i Torek. |
Tym razem mniej o krajobrazach i miejscach, a o rzeczach, które zabierają nam mnóstwo czasu. Metaforycznie mówiąc mamy wrażenie, że nasze rowery mają katar. Każdy z nas miał katar i choć nie jest to nie wiadomo co, to może totalnie osłabić człowieka...
Od dłuższego czasu jeden członek z ekipy " Duszko" tj. rower, zaczął kaprysić. Na początku była to świetna zabawa dla A.P, gdyż robiła ranking ilości złapanych gum - Duszko był bezkonkurencyjny. Jego przypadłość została zdiagnozowana - potrzeba mu solidnej opony.
|
Druga zakupiona opona na wyjeździe, statystyka powala. |
Wydawało się, że teraz pomkniemy z prędkością światła, ale po 20 km miałyśmy przymusowy dłuższy przystanek. Najpierw cieszyłyśmy się, że po prostu kręcimy. Po lewej góry, nad nami błękit nieba, słońce i muchy w zębach z radości:) Ukazał się ładny monaster na wodzie i zjechałyśmy na pobocze zrobić zdjęcie. Po chwili okazało się, że nasze oponki pokryte są kolcami. Przy monasterze zaczęła się zabawa. Dla wyobrażenia sytuacji byłyśmy tam ok. godz 16. Wydawało się, że szybka wymiana dętek i o 17.00 wchodzimy do monasteru i jazda dalej. Sytuacja nas zaskoczyła, ale efekt był taki: najpierw 5 dziur w jednej dętce, w drugiej nie można znaleźć dziury a powietrze uchodzi, a kolejna dętka wybucha:) A.P poszła zwiedzać monaster a kiedy wróciła, miała znowu kapcia- nie wykluczone, że podczas próbnej jazdy złapała kolejnego:( Robiło się ciemno, a jeden z rowerów- Duszko nie miał koła - mamy różne wentyle:( Szybkie szukanie ratunku i Ania pojechała w poszukiwaniu dętki. W wiosce popatrzyli na nią jak na zjawę a w tym czasie A.P myślała jak ogarnąć klamoty i siebie przed burzą (byłyśmy wprawdzie przy monasterze niestety męskim). Ludzie podchodzili do A.P i wskazywali hotel, ale my nawet nie miałyśmy jak jechać. A.P upatrzyła już miejscówkę przy małej kapliczce a Ania w tym czasie dopompowywała dętki Torkowi, gdyż mała dziurka wyszła w praniu. Burza przyszła, ale nam udało się schronić w namiocie. Następnego dnia znowu przywitanie z mnichami, pracownikami monasteru. Ania pojechała stopem do najbliższego miasta - Xanti i zakupiła ostatnią dętkę w sklepie, a w tym czasie A.P nie próżnowała i ugościła kawą dwóch rowerzystów z Niemiec. Po prawie dobie spędzonej przy klasztorze ruszyłyśmy. Uff, jaka ulga. Po 15 km kolejna dziura. Ania do Ali " Zabij mnie, już nie mogę:)" Napięcie sytuacji było już mega, ale cóż robić zaczęłyśmy śpiewać a Ania krzyczeć :)"Nie ma dziur, nie ma dziur" w różnych tonacjach. Jakoś powoli się kulamy, choć licznik wariuje z powodu ilości przejechanych km, ale damy radę:)
|
Od tego wszystko się zaczęło... |
|
Monaster Św.Mikołaja |
|
Przy monasterze rozmawiałyśmy z wieloma osobami, czułyśmy się prawie jak mieszkanki. To podarunek od sprzedawczyni- ziołowy specyfik na nasze gardła. | |
|
|
Cieszyłyśmy się drogą, wprawdzie była kolejna hospitalizacja Duszka w serwisie, ale szło do przodu.
|
Kościół w Xanti. |
|
Ciekawe rzeźby - Xanti. |
|
Bawełniana pierzynka. |
|
Interesujące nagrobki, ale jeszcze nie wiemy co oznaczają te symbole. | | |
|
|
Po dotarciu nad morze w okolice Aleksandropolis poszłyśmy eksplorować Jaskinię ...
Zgaduj Zgadula - o jaką jaskinię chodzi? Skojarzenia: Odyseusz, Posejdon.
|
Złap mnie. Przeobrażam się w... |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie miały dużego mieszkania |
|
Grawitacja zanikła |
Wiadomości z ostatniej chwili. Myślałyśmy, że będziemy dzisiaj w Turcji, ale sytuacja finansowa i perypetie z bankomatem zatrzymały nas na dłużej w Aleksandropolis...
|
Nocleg w gaju oliwnym |
|
Pozdrawiamy wiosennie:) Nie dajcie się jesieni! |
Na zakończenie bardzo łatwa Zgadula. Tribond: skakanie-majtki-balon.
A ja nawet ostatnio zastanawiałam się kiedy wkońcu coś zaczniecie pisać na temat Duszka i Torka (o, ja głupia - mysłałam, że to maskotki, które Wam towarzysza w wyprawie)... Odpowiedź na pierwszą zagadkę jaskinia Cyklopa, nad drugą się skupiam.patyk
OdpowiedzUsuńNo! Nieźle Wam idzie, co zaglądnę na bloga to inny kraj... Normalnie nadążyć za Wami nie idzie. A u nas jesieni nie ma! Babie lato normalnie :)
UsuńOdpowiedź na drugą zagadkę GUMA :)
Pozdrawiam Cię Patyczku, jak przedszkolaczek się miewa? Ciocia Ania
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPati- gratulujemy po raz kolejny, refleks masz niesamowity.
UsuńCiociu Aniu! jesteśmy rade, że włączyłaś się do zabawy:) Pozdrawiamy serdecznie
Aniu-wiesz jak ślicznie na naszej działce wyglądałyby te żółte kwiatuszki/krokusy,tulipany ???/ Wygląda na to że Wasze pojazdy potrzebują odpoczynku,może trochę polatacie balonem albo spadochronem? M+F+Dancia
OdpowiedzUsuńPo mojemu to jaskinia POLIFEMA. Marynia
OdpowiedzUsuń"Po Twojemu" też dobrze, ale Patyk był szybszy:) Buziaki! Ania
UsuńAnia! Zdjęcie przed sklepem pierwsza klasa. Jak z folderu reklamowego :)
OdpowiedzUsuńWitam Was! faktem jest,ze Wasze rowery się zbuntowały,a pomyślalyście,że może są też zmęczone,na czas się zorientowałyście i na tym koniec ,teraz bedzie tylko ,dobrze i bardzo dobrze,bo nie ma innej opcji.Pozdrowionka i buziaczki od całej naszej ferajny,szerokiej i wspanialej drogi.Bogusia.
OdpowiedzUsuńHejo :)
OdpowiedzUsuńTak, tak.. rowerki też chciały mieć "swoje 5 minut"... :)
Oczywiście czytam...obserwuję z wielkim zaciekawieniem...
Rzecz jasna nie wychodzę z podziwu...:)
Powodzenia życzę i czekam z utęsknieniem na dalsze wieści :)*
Halo-Skorpionki-to że rowery mają katary nie upoważnia Was do tak długiej rozłąki z nami. Prosimy o kolejne relacje z trasy,o zdjęcia.Tęsknimy za Wami. M+F+D
OdpowiedzUsuń